sobota, 20 lutego 2010

Drewienko

Meczyk 13 lutego, w składzie Piotr zwany Latającym Holendrem, Jacek the Coach, Paweł, Jacek, Paweł Astoria, Krystian, Jowisz i ja, czyli aż 8-iu. Krycie strefą. Godzina 11.15. Początkowo wszystko szło po naszej myśli. Krycie w strefie przeważnie wychodziło, pomimo szwankującego ataku. Kilka przechwytów, kilka fast-break'ów i prowadziliśmy. Jednak zabójcze tempo gry niszczyło nas coraz bardziej. W drugiej części gry, nie daliśmy już rady. Strefa nie funkcjonowała już, drewniacy zaczęli trafiać drewienkami z każdej możliwej pozycji. Zmiany w zespole nic nie wprowadzały. Nie mieliśmy siły, aby dobrze rozłożyć strefę, a przeciwnicy wykorzystywali to. Ostatecznie przegralismy 42:70. Kolejny mecz dopiero 6 marca z Qracjuszami

wtorek, 9 lutego 2010

Osaka zdobyta

W samo południe, nas 6-ciu, przeciwko 5-ciu. Oni bardziej okrojeni niż my. I słońce nie było przeciwko nam, co nie mogę powiedzieć o sędziach. Rozpoczęliśmy z grubej rury, trafiając już w pierwszej akcji punkty. Piłka chodziło po każdej części boisko, inside-outside, pick'n'roll, rzuty z czystych pozycji. Pomimo przewagi wzrostowej, nie wiem nawet teraz, jak to się działo, że przeciwnicy zbierali zarazem w ataku jak i w obronie. Dużo za dużo zbiórek w ich wykonaniu. Jednak gała swobodnie chodziła po boisku, czuliśmy, że jesteśmy na fali. Ta pewność przyniosła więcej szkoda niż pożytku w drugiej części gry. Zamiast grać utarte zagrania i wykorzystywać naszą przewagę, rozpoczęliśmy spektakl rzutów z nieprzygotowanych pozycji, szczególnie za trzy. Zemsta przyszła szybko i Osakowcy zaczęli powoli odrabiać stratę do nas. Ok. 2 minuty przed końcem Wojtek zszedł za faule i trzeba było sobie poradzić bez jego rozgrywania. Chłopaki zagrały pressing na całej sali, jednak udało nam się przeprowadzić gałę przez połowę i dograć długą akcję zakończoną punktami. Przeciwnicy nie odpuszczali, jednak zamiast sypać za trzy grali rozumnie i wykorzystywali łatwe rzuty spod kosza. Na nasze szczęście ostatnia ich akcja nie potoczyła się po ich myśli i oddali nie celny rzut. Końcówka stresująca, wynik oscylował wokół remisu. Ostatecznie wygraliśmy 47:46. Tajna broń nie dotarła na mecz, ale widać, że i bez niej daliśmy radę. Ciekawe jak to będzie się z nią grało w nieco zmienionym składzie.

wtorek, 2 lutego 2010

Srebrniki za zeta

Godzina 9.45 była chyba za wczesna dla nas... Krystian, Paweł (nasz freshman), Jowisz, Tomek, Jacek i ja. Niektórzy nakręceni brakiem snu, a niektórzy nakręceni samą inauguracją II rundy, ale chyba nikt nie gotowy na to, żeby znowu grać bez jedynki. W tej sytuacji ja musiałem odegrać tą rolę. Początek w naszym wykonaniu był znośny. Srebrniki dawały nam trochę przestrzeni i oddawaliśmy rzuty z czystych pozycji... i trafialiśmy. Jednak za mało zagrań pick'n'roll, a także słaba pomoc w ataku, pomagały zetom przykryć nas, powodując nie wymuszone błędy i kilka fast break'ów. Nasza bezradność w ataku zniszczyła cały zapał, jaki jeszcze mieliśmy przed meczem i ostatecznie przegraliśmy 32:57. W sobotę mecz z Osakowcami i może wykorzystamy naszą nową broń. Może...