niedziela, 29 listopada 2009

Skuracjonowani

Co tu powiedzieć? Niskie fale, słaby wiatr i przegrzany silnik - strefa działała przez pierwsze minuty, ale też z mieszanym skutkiem. Przegraliśmy, bo nie potrafiliśmy zebrać piły w obronie i nie mieliśmy żadnego pomysłu na grę. Dużo więcej nie powiem - nie chce mi się i chcę o wszystkim zapomnieć. Kolejny spotkanie to Ms Uptown za 2 tygodnie.

niedziela, 22 listopada 2009

Sopot Vice na falach

Tego nikt się nie spodziewał, ani Szantrapy, ani komisarz, ani sędziowie - Sopot Vice pokazał wszystkim dlaczego nazywa się tak a nie inaczej. Maras, Jacek, Krystian - tych o to trzech graczy, wyszło na parkiet zupełnie odmienionych - tony biały oraz granatowy przejęły spojrzenia wszystkich. Niektórzy musieli wziąć głęboki wdech, przetrzeć oczy, zerknąć do portfela czy są jeszcze pieniądze, aby zrozumieć co zaraz się tutaj wydarzy. ,,Rewolucja", ,,oświecenie", ,,awesome", ,,masterkraftwerk" - to jedne z niewielu słów, które padały z ust zgromadzonych w hali II LO w Sopocie. I za chwilę wielkie BUM! Do ,,trójki" dołączają Tomek, Wojtek oraz Sonny - na pytanie Sopot słychać przeszywającą, pachnącą morską bryzą oraz 600-konnymi motorówkami odpowiedź Vice!!!. Po chwili gwizdek kolesia o fryzurce Elivs'a, ale w uniformie kogoś sprzed wieku(przyp. red. - kolory szary i czarny nie łączą się) - Gramy! Pierwsze punkty zdobył Krystian (zwany także 53-cią nadzieją SLK), a duża w tym zasługa jego nowej koszulki zaprojektowanej przez Sonny'ego. Następnie Sonny po nieporozumieniu Szatrap, szybki i oślepiający jak promyk słońca, przemyka pod kosz przeciwnika, zbiera i rzuca punkty. Jego fryzura wymaga jeszcze lekkiej pielęgnacji, jednak i tak wszyscy są zaskoczeni jego swag'iem. Powrót do obrony i Szantapy popełniają kolejne błędy - niezliczona liczba strat, wynika z ich nie przygotowania do meczu - marne koszulki i fryzura ułożona na styl krótko z przodu, długo z tyłu nie zdaje egzaminu. Kolejne 3 punkty zdobywa Wojtek aka Triple Double Trouble. Przygnębieni dagger'em, biorą przerwę. Wygrywamy 7-2. Zmieszani przeciwnicy po chwili powracają na parkiet. Z czasem obrona strefowa oraz koszulki przestają działać. Oponenci zbierają się i przegrywamy pierwszą połowę 20-21. W przerwie meczu regenerujemy nasze power'y i szukamy winnego porażki - nie znajdujemy go, gdyż nie przyszedł na mecz. Drugą połowę rozkręcamy od punktów Marasa, który tym razem nie przyszedł ze swoim małoletnim kibicem. Jednak jego urok osobisty oraz przynajmniej 3000 kontaktów w Nokii szokują nie tylko nas, ale i Szantrapy.
Po zmianie wchodzi Jacek aka Jax. Już po kilkudziesięciu sekundach zdobywa swoje pierwsze punkty w tej edycji SLK (miały być trzy, ale wyszły dwa). Niedługo potem zdobywa kolejne. Minutę przed końcem spotkania Tomek "Phantom" oddaje rzut, który daje nam prowadzenie jednym punktem. Szantrapy w natarciu i 20 sekund przed końcem przegrywamy jednym. Wyprowadzamy szybko gałę za połowę, Wojtek faulowany i 11 sekund na skończenie akcji. Wszyscy spodziewaliśmy się rzutów osobistych, jednak one nie nastąpiły. Maras podaje z autu, piłka miała iść do Wojtka, jednak trafia w moje ręce. Szybką ją oddaję. Podanie ma iść do Krystiana jednak przetrzymywany przez dwóch graczy, nie jest w stanie nic zrobić. Wojtek ma jeszcze kilka sekund, jednak nie ma żadnych możliwości na wykreowanie akcji. Sekundę przed rzuca i trafia... w tablicę. Koniec spotkania. Zawiedzeni porażką, schodzimy z uśmiechem na twarzy, pokazaliśmy klasę i styl, mimo niepełnego składu. Gdyby Sopot Vice był serialem, to właśnie teraz wszyscy by go oglądali...

niedziela, 15 listopada 2009

Osaka nie zdobyta

Tyle nadziei przed, tyle wściekłości po. Mecz rozpoczęliśmy w składzie Jowisz, Krystian, Tomek, Michał i Filip, na ławie Paweł, Maras, Jacek i ja. Początek tradycyjnie słaby, przegrywamy 0-8. Pomimo próśb nie zarządziłem przerwy - przeczuwałem, że potrzebujemy kilka straconych pił, aby się otrząsnąć. Po 6 minutach wszystko już grało i przegrywaliśmy tylko 11-8. W 9 minucie gry wprowadziliśmy pierwsze zmiany, a w na tablicy wyników widniał remis po 11-ście. Jednak zamiast przyspieszyć zwolniliśmy i nie zdobyliśmy wiele punktów, a dokładnie jeden (sic!). Drugą połowę rozgrywaliśmy składem z ostatnich minut pierwszej części i po 3 minutach nastąpiły zmiany. Jednak przeciwnicy rozrzucili się i w pewnym momencie różnica punktowa wynosiła 12 punktów na korzyść Chłopaków. Po 2 minutach dzięki kilku szybkim akcjom, doszliśmy do różnicy 8 punktów, a po kolejnych 6 minutach przegrywaliśmy jednym punkcikiem. Jednak wprowadzone przeze mnie zmiany, nie podziałały i zamiast wyjść na prowadzenie, przewaga przeciwnika powiększyła się. Od tego stanu już się nie udało uciec i ostatecznie przegraliśmy 34-40. Porażki można upatrywać w wielu aspektach, ale chyba można być zgodnym, że za dużo nie biegaliśmy do piłki i podawaliśmy ją tam gdzie nie powinna iść. Za tydzień Szantrapy, które grały mocno osłabionym składem przeciwko poppersom. I coś na rozładowanie emocji - jesteśmy 7-ą ekipą SLK :D

sobota, 7 listopada 2009

Za dużo złotów, za mało Vice

Kilkanaście godzin przed meczem dowiedziałem się, że kilku zawodników jednak nie dotrze na mecz. O 9.45 w składzie Tomek, Krysian, Jowisz, Wojtek i ja (bez ławki) rozpoczęliśmy pierwszy mecz w SLK 2009/10. Przeciwnik postawił na mocną obronę od pierwszych minut i rzuty z dystansu. Przez zamieszanie z kryciem wrzucili nam 10 punktów, bez odpowiedzi z naszej strony. Jednak z czasem gra coraz lepiej się nam układała i zaczęliśmy w końcu trafiać. Dogrywaliśmy dużo piłek do Jowisza, który przez całe spotkanie był faulowany pod koszem - złotówy już po 10 minutach przekroczyły limit 5 fauli i po każdym kolejnym wykonywaliśmy osobiste z różnym skutkiem. Do przerwy przegrywaliśmy 19-14. W drugiej połowie nasza gra się pogorszyła - zbyt wolny powrót skutkował łatwymi punktami dla przeciwnika. Próbowaliśmy na różne sposoby grać w ataku, pomimo zmęczenia, które zaczęło doskwierać. Za zeta wciąż faulowali, a my nadal rzucaliśmy osobiste. Jednak nie udało nam się dojść na jakąś małą różnicę i ostatecznie mecz przegraliśmy 47-30 - nawet nieźle jak na grę bez ławy. Za tydzień spotkanie z Chłopakami z Osaki, którzy niespodziewanie przegrali z Kuracjuszami.