środa, 23 grudnia 2009

Sopot Vice - Alpha Pmedia

W szóstej kolejce SLK Sopot Vice zmierzyło się z zespołem Alpha Pmedia. Na wstępie należy zaznaczyć, że autor tego tekstu jest pod wpływem świątecznego nastroju i, co z tego wynika, przepełniony jest miłosierdziem, litością, dobrocią - kosmos więc zachwiałby się w posadach, gdyby znalazłaby się niniejszym opisie przestrzeń na pastwienie się, znęcanie, torturowanie, kompromitowanie, tudzież ośmieszanie kogokolwiek. Nie tylko więc po raz kolejny niewymieniona zostanie godność poszczególnych osób, które z nieusprawiedliwionych, lub błahych przyczyn nie zjawiła się na sobotnim meczu, ale też pominięta będzie dywersyjna rola owych sabotażystów, jako czynnik wpływający na wynik meczu. Nie znajdą tu również lubieżni fani skandalu inwektyw i krytyki wobec uczestników meczu. Autor nie ma zamiaru gardzić duchem świąt, by na starość, przyjmować w swojej posiadłości niecodziennych gości pochodzących ze sfery niematerialnej, mianowicie duchów przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Na meczu obecnych było jedynie pięciu zawodników : Jacek, Jowisz, Krystian, Slavek oraz Tomek, i wysokie wymagania warunkujące wyjście na boisko w 1-szej piątce Sopot Vice, tak skrupulatnie przestrzegane musiały zostać w radykalny sposób "okrojone" do sameg właśnie kryterium obecności. Sopot Vice zaczęło bardzo dobrze. Mimo braku nominalnego rozgrywającego akcje były przemyślane, z wykorzystaniem przewagi podkoszowej, jaką zapewniali Jowisz i Krystian. Wynik 11:5 po dobrym początku SV nie był może przewagą całkowicie bezpieczną biorąc pod uwagę wahania w poziomie gry to jednego, to drugiego zespołu. Autor nie omieszka w tym miejscu wspomnieć dwóch kolejnych zespołowych akcji zagranych inside-outside, zakończonych jego przepięknymi trójkami. Niestety pod koniec połowy koncentracja drużyny osłabła, szczególnie w obronie i przeciwnicy zdobyli dużo łatwych punktów, czego efektem było niemal całkowite zniwelowanie przez nich straty - 26:25 dla SV do przerwy. Druga połowa była pełna błędów graczy SV : nie tak szkodliwych indywidualnych i zabójczych drużynowych. Niektórzy dali się ponieść emocjom, które wraz z wzajemnych niezrozumieniem zniszczyło dobrą atmosferę w drużynie. W zasadzie trudno orzec czy SV przegrało ten mecz na boisku czy podczas przerw na żądanie. Przeciwnicy skorzystali z braku rozgrywającego w SV i zastosowali agresywne krycie na całym boisku. Zaowocowało to ogromną liczbą strat SV i łatwymi punktami Alpha Pmedia z kontrataków, właściwie sam na sam z koszem. Wynik 53:40 dla alfiaków. Atak pozycyjny nie najgorszy, jednak po raz kolejny straty na połowie przy pressingu i strefa, która ssie mówiąc zwięźle i kończąc ten przydługi opis. Wesołych Świąt życzy Sopot Vice, a także Don Johnson i Tony Montana.
Opis By TomSad

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Nie nam pisane przedmieścia

W niepełnym składzie, czyli jak zawsze, rozpoczęliśmy ten meczyk - Paweł, Krystian, Tomek, Jacek, Jowisz i ja. Od początku Ms Uptown stosował wobec nas pressing, co skutkowało stratami i łatwymi punktami. Od początku odbiegaliśmy w obronie (strefa nie wypaliła). Rządziliśmy pod ich tablicą, jednak oni pod naszą. Z czasem różnica w punktach się powiększała, a my nadal nie mogliśmy wyciągnąć wniosków z błędów. Pod koniec meczu udało nam się wykreować kilka akcji bez kozła. Szkoda, że tak mało ich było. Przegraliśmy ostatecznie 42:76.