środa, 27 stycznia 2010

Pick'n'Pop

11.15 - kolejny raz słońce w oczy, kolejny raz 6 osób, kolejny walka. W składzie Jowisz, Tomek, Krystian, Jacek, Wojtek, ja gramy z Poppersami. Czy ktoś się kiedyś zastanawiał co oznacza słowo "poppers"? Ja bynajmniej nie, ale dowiedziałem się w szatni, ale żeby nie namieszać w tłumaczeniu zamieszczam linka do informacji na ten temat http://www.forumowisko.pl/topic/32126-poppers/. Chcecie wiedzieć więcej? Zapytajcie się poppersów:D A teraz krótkie podsumowanie meczyku, zanim zrobi się komuś niedobrze. Mecz od początku był rozgrywany pod dyktando przeciwników. Można powiedzieć, że zwrot defence leads to offence może być nowym hasłem poppersów. Jak również pick'n'pop, które obrazuje wykańczanie akcji przez jednego z członków tego zespołu. Graliśmy koszmarnie w ataku jak i w obronie. Znowu nie dostałem wyników meczu, więc nie podam ile było do przerwy i na zakończenie. Nowa runda już za kilka dni i prawdopodobnie nowi gracze w zespole. Oby okazała się lepsza niż poprzednia

wtorek, 19 stycznia 2010

Żal tropików

O czym myślałem przed meczem? Czy moja 400-konna Testarossa zapali? Nie, przecież miałem ,,rzut piłką" na mecz. A może czy zwłoki jakiejś studentki nie dadzą mi się skupić na grze? Nie, przecież widziałem już nie raz bardziej zmasakrowane ciało. Zadałem sobie inne pytanie, pytanie dotyczące tego co się stanie po meczu, czy się zmienię. Już wiem, że nie...
Na mecz zjawiła się cała śmietanka Sopot Vice, oprócz tej części, która nie lubi wygrywać. 7 - liczba tych, którzy tworzyli historię, a dla mnie osobiście szczęśliwa liczba od czwartku, kiedy nie jedna przepowiednia się spełniła.
Słońce oślepiało nas na wschodzie, ale co to dla nas. Wyszliśmy na parkiet najwyższą piątką. Początek meczu swobodny w naszym wykonaniu, bez pośpiechu, wiemy przecież jak skutecznie grać. Pierwsze minuty to prowadzenie tropików. Z czasem przewaga wzrostu oraz wymuszanie błędów na przeciwniku spowodowały przejęcie inicjatywy i poprowadzenie gry w naszym stylu. Punkty z każdej możliwej pozycji, zapewniały coraz większą przewagę, której nikt nie mógł nam zabrać... aż do rozpoczęcia drugiej połowy. Od tego czasu nasza kilkunastopunktowa przewaga zaczęła maleć na skutek odpuszczania niektórym graczom. Czas dla naszego zespołu, nie wprowadził od razu polepszenia sytuacji. Potrzebowaliśmy jeszcze kilku minut na ponowne zgranie się. Udało się, jednak tropiki wymyśliły nową strategię, aby pokryć nas przeklętym pressingiem. Skutki tego posunięcia były mieszane, jednak napędzili nam złej krwi. W dwóch ostatnich, krytycznych momentach zachowaliśmy trzeźwość umysłu i poprowadziliśmy zespół do zwycięstwa 55-51.
Emocje opadły jak kurz. Teraz czas na na kolejne przeciwności życiowo-zawodowo-sportowe i kolejna okazja na pokonanie ich - 23 stycznia 11.15, a zwą ją Poppers.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Zawiedzeni, ale niewcoorvieni

Meczyk rozpoczął się o 10.30 w składzie - Krystian, Wojtek, Filip, Tomek, Jacek, Jowisz i ja. Coorviky grały bez Kalina, jednak w szerszym składzie niż zawsze. Brak jego osoby był zauważalny szczególnie pod tablicą naszych przeciwników gdzie nie raz Krystian i Jowisz zbierali i dobijali własne rzuty. Jednak zgranie przeciwnika było zbyt trudne do pokonania. Robiliśmy co się da, aby oddawać rzuty z czystych pozycji, jednak krycie Coorvików skutkowało niewymuszonymi stratami i łatwymi punktami przeciwników w akcjach 2vs1 albo 3vs2. Czasem udawało nam się zaskoczyć przeciwników jakąś szybką składną akcją, niespodziewanym rzutem za 3 czy też blokiem w twarz, jednak nie obniżyliśmy takimi zagraniami ich morali. W pierwszej części gry zdobyliśmy 12 punktów, by w kolejnej odsłonie zdobyć kolejne 25 i ustanawiając wynik 39:63 dla Coorvików. Jednak trzeba przyznać, że lepiej się nam gra i z czasem będziemy stawiać większe problemy przeciwnikom.