wtorek, 19 stycznia 2010

Żal tropików

O czym myślałem przed meczem? Czy moja 400-konna Testarossa zapali? Nie, przecież miałem ,,rzut piłką" na mecz. A może czy zwłoki jakiejś studentki nie dadzą mi się skupić na grze? Nie, przecież widziałem już nie raz bardziej zmasakrowane ciało. Zadałem sobie inne pytanie, pytanie dotyczące tego co się stanie po meczu, czy się zmienię. Już wiem, że nie...
Na mecz zjawiła się cała śmietanka Sopot Vice, oprócz tej części, która nie lubi wygrywać. 7 - liczba tych, którzy tworzyli historię, a dla mnie osobiście szczęśliwa liczba od czwartku, kiedy nie jedna przepowiednia się spełniła.
Słońce oślepiało nas na wschodzie, ale co to dla nas. Wyszliśmy na parkiet najwyższą piątką. Początek meczu swobodny w naszym wykonaniu, bez pośpiechu, wiemy przecież jak skutecznie grać. Pierwsze minuty to prowadzenie tropików. Z czasem przewaga wzrostu oraz wymuszanie błędów na przeciwniku spowodowały przejęcie inicjatywy i poprowadzenie gry w naszym stylu. Punkty z każdej możliwej pozycji, zapewniały coraz większą przewagę, której nikt nie mógł nam zabrać... aż do rozpoczęcia drugiej połowy. Od tego czasu nasza kilkunastopunktowa przewaga zaczęła maleć na skutek odpuszczania niektórym graczom. Czas dla naszego zespołu, nie wprowadził od razu polepszenia sytuacji. Potrzebowaliśmy jeszcze kilku minut na ponowne zgranie się. Udało się, jednak tropiki wymyśliły nową strategię, aby pokryć nas przeklętym pressingiem. Skutki tego posunięcia były mieszane, jednak napędzili nam złej krwi. W dwóch ostatnich, krytycznych momentach zachowaliśmy trzeźwość umysłu i poprowadziliśmy zespół do zwycięstwa 55-51.
Emocje opadły jak kurz. Teraz czas na na kolejne przeciwności życiowo-zawodowo-sportowe i kolejna okazja na pokonanie ich - 23 stycznia 11.15, a zwą ją Poppers.

5 komentarzy:

Gancman pisze...

Twój wyimaginowany świat zaczyna mnie przerażać...stary co Ty jarasz że pieprzysz o zwłokach studentek czy o samochodzie którego w życiu nie będziesz posiadał (z przerażenia pewnie byś nawet do niego nie wsiadł!)...zacznij normalnie pisać skróty meczy a nie opisywać swój wymyślony chłam który wcale nie jest zabawny ani interesujący!!

TomSad pisze...

Opis meczu wg Gancmana:
"Sobota, 11.15. VIII kolejka SLK. Sopot Vice vs Sopot Tropics. Gramy w koszykówkę. Piłka czasem wpada, czasem nie. Czasem kryjemy dobrze w obronie...a czasem nie. Najpierw wygrywamy, potem trochę przegrywamy, ale na koniec i tak wygrywamy. 55:51, cieszymy się."
To taka konwencja lekka i humorystyczna, raczej satyra a nie sprawozdanie, jakbyś nie zauważył.

Gancman pisze...

"O czym myślałem przed meczem? Czy moja 400-konna Testarossa zapali? Nie, przecież miałem ,,rzut piłką" na mecz. A może czy zwłoki jakiejś studentki nie dadzą mi się skupić na grze? Nie, przecież widziałem już nie raz bardziej zmasakrowane ciało. Zadałem sobie inne pytanie, pytanie dotyczące tego co się stanie po meczu, czy się zmienię. Już wiem, że nie..."
tego typu wstawki ja ta zacytowana nie wnoszą niczego sensownego do tej relacji...konwencja? jeżeli robi się sprawozdanie czy skrót to nie pisze się tego typu wypracowań jak ten pierwszy akapit - myśl. dalsza część jest niczego sobie...

TomSad pisze...

Kto tu kogo o brak myślenia oskarża. Przeczytaj najpierw ze zrozumieniem: to NIE JEST skrót ani sprawozdanie, nigdy nie miało być - widać od dawna, że to raczej felietony i subiektywne spojrzenie. Chcesz kolejny wtórny, nudny opis to wejdź sobie na pmedia. I nie wiem o co się bulwersujesz - nie chcesz nie czytaj, oszczędzisz sobie stresu a innym czytania inwektyw.

Bartez pisze...

Heh, widzę, że kogoś tu poniosło :) Należałoby chyba zacząć od tego, że to nie są sprawozdania redaktora sportowego, tylko blog - niektóre osoby mają takie potrzeby aby dzielić się wrażeniami (i nie tylko) z ludźmi w sieci. Gdybyś Ty założył stronę o lidze, albo drużynie, zrobiłbyś to pewnie dlatego, że chcesz ludziom przekazać dane z meczu, przekazać coś co się działo na boisku, itp. On to robi widocznie z innych pobudek, a przynajmniej ta główna jest inna. Na pewno lubi pisać :) Poza tym fajnie czasami przeczytać coś zupełnie innego, nawet jak się tego do końca nie kuma ;)