czwartek, 11 marca 2010

Za żwawi qracjusze

11.15 z lekkim poślizgiem, jak to zawsze w SLK. W składzie Jowisz, Piotr Holender, Tomek, Krystian, Jacek, Wojtek i ja. Początek rozpoczął się od kilku strat w ataku przeciwników - kroki i podwójne mnożyły się jednak po każdej stronie. Z naszej strony 90% podań szło do środka do Jowisz czy Krystiana, jednak było to zagrywki jednostronne bez in'n'out. Z czasem graliśmy coraz dłuższe akcje, żeby wytrącićqracjuszy z równowagi, jednak nie dały one zamierzonych efektów. Pierwszą część przegraliśmy 17-21. Druga to już popis oponentów. Zaczęliśmy odpuszczać im w obronie, a wynikało to prawdopodobnie z braku motywacji do dalszej gry. Wraz z kolejnymi minutami, traciliśmy coraz więcej punktów. Nie zmieniliśmy niczego też w grze, aby zmniejszyć stratę. Ostatecznie przegraliśmy 35-60. W sobotę Ms Uptown w lekkim kryzysie - czy z nimi nawiążemy walkę ?

Brak komentarzy: